Nawet nie wiem, od czego zacząć opisywanie tej książki.
Może od tego, że prawie zapomniałam o niej napisać. W nawale dni i innych
książek, kiedy nie miałam czasu, o mało bym nic wam o niej nie opowiedziała. A
to byłby duży błąd. No i chciałam ją jeszcze zmieścić w roku 2013, kiedy
została przeczytana.
To bardzo ważna i smutna książka. I mam wrażenie, że wśród
tych obecnie wydawanych, dość wyjątkowa. Wydawnictwo Sonia Draga
zakwalifikowało ją sobie do reportaży, ale nie wiem, na ile ta powieść jest
prawdą, a na ile, cóż, powieścią. Autorka rzeczywiście była w wojsku. Kto wie
ile swoich doświadczeń zawarła w tej książce. Ale trudno mi orzec, na ile
postaci trzech głównych bohaterek są prawdziwe. Czy imiona zostały zmienione,
a może te dziewczyny są zlepkiem realnych osób, które Shani poznała w czasie
dwuletniej służby? Dlatego uważam kategorię „reportaż” za trochę naciągniętą,
ale nie przeczę, że tym częściowo „Naród, który nie zna strachu” jest.
Tytułowy naród, to Izraelczycy i ich obowiązek odsłużenia
dwóch lat w wojsku. Na początku poznajemy trzy nastolatki, pochodzące z małej
wsi gdzieś na obrzeżach kraju. Jael, Awiszag i Lea. Historia jest opowiadana na
przemian przez każdą z nich, dzięki czemu poznajemy osobiste spojrzenie na
różne wydarzenia i wiemy, co myślą i co czują. Czasami miałam wrażenie, że
opowiada też jeszcze ktoś, jakiś nieznany narrator. Ale niezależnie, kto
opowiadał, historia niezwykle wciągała, przeszywała na wskroś. Każda z tych
dziewczyn inaczej odczuła wojsko, inaczej ją to zmieniło, inaczej potoczyło się
późniejsze życie. Żadna z nich nie została oszczędzona i rany emocjonalne są
wyryte w nich wszystkich. Bo to nie jest normalne, żeby najpierw wyrywać
człowieka z jego zwykłego życia, jeszcze kiedy ma osiemnaście lat i sam nie za
bardzo wie, co na tym świecie robi, później urabiać go w wojsku głupimi
przepisami, szkoleniem, hierarchią i strachem przed możliwą wojną, a potem po
dwóch latach wypuszczać i „rób co chcesz”. Te „rób co chcesz” sprawia, że
każdej z dziewczyn coś się w głowie zmienia, nie potrafią sobie poradzić z
życiem. Awiszag zapada na głęboką depresję, a Lea nic nie czuje i nikt nie wie,
co tak naprawdę głęboko w niej tkwi. Jedynie Jael wydaje się być najbardziej
oszczędzona, choć uwierzcie, że w czasie czytania ona też wydaje się być „stuknięta”.
Co mi się w tej książce podobało, to niesamowita
intymność myśli i szczerość wszystkich bohaterek. Autorka opisała je w
niesamowicie intensywny sposób, uczciwie aż do bólu. Nic nie uładza, nie
przykrywa ładnymi szatkami, dzięki temu książkę się po prostu czuje i razem z
bohaterkami przeżywa ich tragedie. Tragedią są lata w wojsku, gdzie jeden
przepis przewyższa głupotą drugi, gdzie młode, dziecinne jeszcze dziewczyny są
świadkami morderstw i nieszczęść innych ludzi. A potem to wszystko rzutuje na
ich lata poza wojskiem i totalne zagubienie w świecie.
Autorka stworzyła coś pięknego w swoim realizmie. I
bardzo, bardzo smutnego. To dobra, ważna pozycja. Pokazuje kawałek świata, z
którym w codziennym życiu na szczęście niewiele mamy wspólnego. A może wręcz
przeciwnie? Może odnajdziemy samych siebie w tych szalonych dziewczynach?
Ogromnie polecam. Lubię taką literaturę.
„Naród, który nie zna strachu” Shani Boianjiu, wyd. Sonia
Draga 2013, str. 269
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz