poniedziałek, 2 lutego 2015

Smok jego królewskiej mości. Naomi Novik

Zapewne nigdy bym się cyklem nie zainteresowała, gdyby Moreni nie wspominała o nim w co drugiej notce. Dzięki temu, kiedy bez większych nadziei poszukiwałam w bibliotece coś ciekawego do czytania i natknęłam się na półkę z powieściami Novik, natychmiast część pierwszą zabrałam ze sobą.

To bardzo ciekawa powieść. I mówiąc „ciekawa”, wcale nie mam na myśli treści, a raczej wszystko inne. Muszę przyznać, że Naomi Novik stworzyła smoki jakich nie ma nigdzie indziej. I świat chyba też. Napoleon podbijający Europę, ale na smokach - tego chyba jeszcze nie było? W dodatku uważam, że styl autorki, jak na taką powieść, jest dość oryginalny. Odrobinę młodzieżowy, fantasy jak najbardziej (cokolwiek to znaczy), ale wyczułam tu też coś, co zwykle do tej pory spotykałam w romansach historycznych. Stworzyło to nieoczekiwaną, ale bardzo sympatyczną mieszankę. Ale może co nieco o treści.

Już wiecie, że akcja dzieje się w alternatywnej rzeczywistości w czasach napoleońskich. I świat poniekąd wygląda tak jak wtedy, z tym że istnieją smoki i nawet latają na nich całe załogi. Główny (ludzki) bohater – Laurence – jest kapitanem statku – do dnia, w którym z przejętego przez niego od Francuzów jaja wykluwa się smok. Laurence zostaje jego opiekunem, a to automatycznie wyklucza go z jego dotychczasowego życia. Od tej pory jest awiatorem i ma bronić ojczyzny nie na morzu, a w powietrzu.

Chyba zdziwienia nie będzie, jak powiem, że moim ulubionym bohaterem został smok Temeraire. Jest po prostu kochany. Niesamowicie inteligentny (Laurence mu czyta naukowe książki, a smok tłumaczy o co chodzi), mądry, niewinny i niedoświadczony, a jednocześnie natychmiast wszystko pojmujący. Jak na obecny ustrój panujący w Zjednoczonym Królestwie żywi dość rewolucyjne poglądy, czasami jest dorosły, a czasami niczym typowy młody człowiek w okresie dojrzewania. Autorka nadała mu niezwykle ujmujący charakter i nie sposób go nie lubić. Oprócz Laurenca, reszta bohaterów nie jest jakoś dogłębnie opisana – tyle ile potrzeba dla opisania wydarzeń.

To lekka powieść, do szybkiego przeczytania. Powiedziałabym, że czytadło, ale że są smoki to nie śmiem ;). Z jednej strony brakuje mi tu „porządnego fantasy” z jego epiką, ale z drugiej – gdyby autorka napisała to inaczej, to już nie byłoby to samo. A to co jest, jest dobre. Mam już część drugą, będzie się czytać ;).


„Smok jego królewskiej mości” Naomi Novik, wyd. Rebis 2007, str. 352

---
Zagapiłam się i recenzja zamiast ukazać się jeszcze w styczniu, wyszła już w lutym...

2 komentarze:

  1. Cieszę się, ze Ci się spodobało.^^ Właściwie największym atutem Novik nie jest fabuła (i to się niestety nie zmieni, choć zdarzają się i tomy o ciekawszym toku akcji) tylko świat i bohaterowie. A w każdym tomie dostajemy większy kawałek świata.^^

    No i czekam na notkę o "Nefrytowym tronie".:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi, wiedziałam, że skomentujesz :)). Już się nie mogę doczekać, kiedy przeczytam - ponoć Laurence dowiaduje się w Chinach czegoś jeszcze lepszego niż to, że... hm, może nie będę spojlerować. O mało się nie wygadałam ;). W każdym razie, po części pierwszej, żałowałam, że nie wypożyczyłam od razu drugiej :D.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...