piątek, 7 stycznia 2011
Pamiętnik Cathy
„Pamiętnik Cathy” to bardzo ciekawie wydana powieść. Zrobiono wszystko, by książka przypominała prawdziwy pamiętnik i by można było poczuć się, jakbyśmy trzymali w swoich rękach coś realnego. Porysowane strony, drobne, odręczne notatki, swobodny styl wypowiedzi bohaterki, a nawet plastikowa koperta ze starymi listami, aktami urodzeń, a nawet zdjęciami. I może gdyby treść była zapisana pismem odręcznym, to dałabym się nabrać.
Cathy jest siedemnastoletnią dziewczyną, której dwa miesiące temu zmarł ojciec i została sama z matką, która pracuje na nocne zmiany w szpitalu, a kiedy wraca o świcie robi sobie codziennie szklaneczkę dżinu z tonikiem, bo inaczej nie zaśnie. Cathy jest buntowniczką, do szkoły praktycznie nie chodzi, zrywa się z lekcji, oceny ma takie, że lepiej nie mówić, ale za to pięknie rysuje, chce być artystką i ma „dobre Oko”. Poznajemy ją w momencie, kiedy jest tuż po zerwaniu ze swoim chłopakiem, Victorem. Victor jest niezwykle tajemniczy, starszy od niej, a ona naprawdę nie rozumie, czemu z nią zerwał. Z początku jest tylko „szaloną eks dziewczyną”, ale wkrótce odkrywa tajemnice, które prowadzą do takich pomysłów jak to, że Victor jest handlarzem narkotyków, a może sam je produkuje? Prawda jest zupełnie inna, o czym Cathy się wkrótce przekonuje.
Książkę dobrze się czyta. Jest napisana lekkim językiem, swobodnym, ale nie infantylnym. Powiedziałabym nawet, że jak na swój wiek, Cathy często sprawia wrażenie aż nazbyt dojrzałej, choć to zależy kiedy. Gdzieś od połowy miałam wrażenie, że czytam (tak, czytam) amerykańsko-chiński film fantastyczny dla młodzieży. Wszędzie Chińczycy, sceptycyzm Cathy, mitologia Chińska, intryga kryminalna i tak dalej. Mogliby na podstawie tego nakręcić film i nawet nie trzeba by było nic w scenariuszu pomijać.
Książka raczej tylko dla młodzieży, choć jak ktoś ma ochotę, to proszę bardzo. Taka przyjemna lektura na dwa wieczory. Mało wymagająca, bo jedyne, czego ode mnie wymagała, to przestawienia się ze stylu „dorosłych” książek na taką pisaną dla nastolatków.
A teraz idę robić faworki, które miałam robić wczoraj, ale mi się zapomniało ;).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widziałam ją na półce u mojej koleżanki i kiedy się zachwycałam, jak pięknie jest wydana, ona mi powiedziała, że tylko wydanie jest ładne a środek to "zgniłek" ;) Nie wiem do końca co to miało oznaczać. Może po prostu nie lubi pożyczać swoich książek ;)
OdpowiedzUsuńMoże w pewnym sensie określenie jest trafne :D. Ta książka może usatysfakcjonować tylko jakąś trzynastolatkę :D.
OdpowiedzUsuńO, widzę, że udało Ci się zainstalować "You might also like" :D.
OdpowiedzUsuńJa szczerze nie pamiętam tej książki zbyt dobrze. Niby fabułę tak, wygląd, wszystko, ale jak była napisana? Za nic sobie nie przypomnę (Ty mi przypomnisz w czwartek :D). Gdy ją kupiłam, bardzo mi się podobała. Ale to było dawno temu.
Kilka la temu, byłam bardzo zainteresowana tą książką. Skusiła mnie, tak jak zauważyłaś, forma wydania :). Teraz raczej nie mam ochoty na tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie ;).
OdpowiedzUsuńtęż ją kupiłam dlatego że z pozoru wydawała się ciekawa ;d lecz jest nudna moim zdaniem . pasuje powiedzenie "nie ocenia się książki po okładce" ;p
OdpowiedzUsuń