poniedziałek, 10 stycznia 2011

Zatrute ciasteczko. Alan Bradley


Flawia de Luce. Jedenastoletnia dziewczynka, która swoją pomysłowością i geniuszem zatrważa wszystkich dorosłych (a tych, których nie zatrważa, na pewno nie chcą się przyznać). Wielbicielka, a może wręcz należałoby powiedzieć, wyznawczyni chemii, posiadaczka wspaniałego laboratorium, w którym zajmuje się truciznami. Tak, trucizny to hobby Flawii. Często przeprowadza badania na swoich siostrach w ramach zemsty za ich podłe zachowanie wobec niej. Flawia znajduje mnóstwo radości w dręczeniu Ofelii i Dafne, czego nie można powiedzieć o obu starszych dziewczętach. Flawia nie pamięta swojej matki, za to ma ojca, który jest zapalonym filatelistą i nie potrafi wyrażać miłości. Nikt z rodziny de Luce nie potrafi wyrażać miłości, tak jest od pokoleń. Nie zmienia to jednak faktu, że Flawia chciałaby czasem, żeby ojciec zwrócił na nią większą uwagę i chociaż przytulił. W domu jest jeszcze wierny służący ojca, Dogger. Ma tajemniczą przeszłość, sprawia wrażenie groźnego i jest jedynym przyjacielem Flawii.
Pewnego dnia, o bladym świcie, Flawia znajduje w ogórkach trupa. Fascynujące to zjawisko okazuje się jeszcze żyć i kiedy Flawia się nad nim nachyla, wydaje ostatnie tchnienie wraz ze słowem „Vale”, co oznacza „żegnajcie”. Z kim się żegnał? Dlaczego to powiedział? Przecież nie miał Flawii na myśli. I dlaczego umarł w ogórkach, kiedy o północy szantażował ojca Flawii, co podsłuchała pod drzwiami gabinetu? Równolegle z policją, Flawia prowadzi własne śledztwo. Zgadnijcie, kto pierwszy rozwiązuje zagadkę.

Świat, który skonstruował Alan Bradley jest skoncentrowany na Flawii. Wszystko widzimy z punktu widzenia dziewczynki, ale nie należy się obawiać. Flawia nie jest zwykłą jedenastolatką. Jej postać jest skonstruowana w bardzo ciekawy sposób. Często zapominamy, że ma tylko jedenaście lat, ale jednocześnie ta świadomość nigdy nie znika. Jednak, pomimo swojego geniuszu, Flawia wciąż jest małą dziewczynką, co bardzo mądrze autor pokazywał, kiedy jej dedukcja okazywała się nie wystarczająco dorosła, a ona zabawnie się karciła „Flawio, to było doprawdy zbyt infantylne, jak mogłaś tak przypuszczać” (nie jest do dokładny cytat, ale mniej więcej tak to wyglądało). Mimo to, dziewczynka wykazuje się wspaniałym zmysłem obserwacji, dedukcji i wiedzy. Jej wiedza chemiczna jest oszałamiająca i często sobie myślałam, że gdyby to ona mnie uczyła chemii, to nigdy nie miałabym z niej dostatecznego bliższego dopuszczającemu.

A w ogóle, to jestem zachwycona niezliczonymi anegdotkami na dosłownie każdy temat. Czy wiecie na przykład, że szminki robi się (a przynajmniej robiło w 1950) z rybich łusek? Albo że twórcy operetki „Mikado”, panowie Gilbert i Sullivan: „ich nieśmiertelne partnerstwo lego w gruzach po sporze o cenę dywanu”. To tylko dwa małe przykłady, bo w książce znajduje się o wiele więcej tego typu historii, a także wiele ciekawych faktów dotyczących chemii, związków, roślin i trucizn. Bardzo smakowita lektura.

Jedyne na co narzekałam przy tej książce, było tempo w jakim ją czytałam. Drażniło mnie, że nagle czytam ją znacznie wolniej, niż inne książki. Nie wiem, od czego to zależało. Czy od ilości historyjek wplecionych w akcję, czy może od języka jakim została napisana. Ale pomijając to, bardzo mi się podobała, czasami klimatem przypominając „Serię niefortunnych zdarzeń”, choć powiem, że Flawia de Luce jest o wiele bardziej wymagająca (na szczęście).

Gorąco polecam „Zatrute ciasteczko”, bo wbrew tytułowi jest baaardzo smaczne.

8 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie, choć mam plany książkowy, pewnie na cały ten rok..., postaram się nie zapomnieć o tej pozycji ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. Plany książkowe to są i na kilka lat :D. Cóż poradzić, że ciągle powstają nowe książki :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej
    ja już przeczytałam zatrute ciasteczko i tak średnio mi sie podobało
    ale blog fajny
    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś ciągle ta książka mi umyka podczas wizyt zwiadowczych w księgarni...

    Może w końcu uda mi się o niej nie zapomnieć :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Catherine: Każdy lubi co innego :).

    Claudette: Mi ta książka też umykała całą wieczność, aż pewnego dnia sama mi się narzuciła :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że kiedyś i mi ta książka sama się narzuci ;) Bardzo bym chciała. Lubie takie historie i to dowodzi umiejętnościom pisarza - jeśli potrafi sprawić, że jedenastolatka to bystra, mądra dziewczynka, ale nie narzuca jej dorosłego toku myślowego. Czasem takie wpadki się zdarzają i psują całą książkę, bo postać wydaje nam się przerysowana ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tutaj właśnie tak nie było :). Wszystko jest tak stworzone, że pomimo iż Flawia jest nad wyraz dorosła, to wsiąkamy w historię i klimat, a ona nadal jest małą dziewczynką. Ciekawa jestem drugiej czśści i mam nadzieję, że trafi mi się w nowym wydaniu, okładka jest cudowna :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniaaam! Nie waż się oddawać do biblioteki, najlepiej od razu przedłuż czy coś, bo muszę przeczytać xDD.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...