poniedziałek, 4 lipca 2011

Bezzmienna. Gail Carriger


Uwielbiam serię Gail Carriger, jest fantastyczna. Okładka każdej książki przyciąga wzrok i oczywiście się podoba. W dodatku kolorystyka jest świetna, a zawsze zwracam na to uwagę. A treść! Treść jest pyszna i smaczniejsza z każdą kolejną stroną.

W drugiej części przygód Alexii Tarabotti, teraz lady Woolsey, znów mamy nieodzowną parasolkę (oczy wam wyjdą na wierzch z powodu jej, ekhem, urody i nie tylko), jeszcze głupszą – ok., będę milsza – zwariowaną Ivy, słowne utarczki hrabiego i hrabiny Woolsey oraz mega dawkę humoru. Do tego poznacie pewną uroczą lesbijkę, nowy cud techniki eterografor oraz odbędziecie podróż do szarej i deszczowej Szkocji, która ku rozczarowaniu Ivy wygląda zupełnie jak Anglia (a przecież to taki daleki i dziki kraj!). Tym razem Alexia zmierzy się z plagą humanizacji, która dotknęła pewien region Londynu i wytępiła wszystkie duchy oraz sprawiła, że wampiry i wilkołaki stały się śmiertelne, tracąc wszystkie swoje nadprzyrodzone atrybuty. Oczywiście nie trzeba wspominać, że główną podejrzaną jest ona sama, jedyna bezduszna w Królestwie.

Uwielbiam tak bardzo tę serię dlatego, że autorka ma świetne poczucie humoru, które przejawia się ciętymi odzywkami bohaterów, dowcipnymi opisami sytuacyjnymi oraz w stworzeniu charakterów postaci, a tym samym ich zachowań. No bo weźcie taką Ivy, której brak rozumu oraz uwielbienie do najbrzydszych kapeluszy świata stały się już niemalże legendarne, albo… Channinga Channinga z Channingów chesterfieldzkich. Więcej nie mówię, po co psuć niespodziankę.
Kolejnym plusem jest niesamowita konstrukcja świata, wiktoriańska Anglia umieszczona chyba w równoległym planie, bo niby wszystko jest nam znajome i normalne, ale nie do końca (pomijając oczywiście jawne wampiry, duchy i wilkołaki). Nie wiem, może pisarka interesuje się co nieco techniką lub dawnymi wynalazkami, bo sporo ich tutaj i to między innymi one są tak ważnym elementem tła powieści.
A największą chyba zaletą jest to, że według mnie, druga część, czyli „Bezzmienna”, jest zdecydowanie lepsza od „Bezdusznej” i to ona zaważyła na moim dającym się odczuć uwielbieniu. O wiele lepsze tempo (może z powodu podróży), żywsze dialogi i postać Alexii, której znacznie lepiej pasuje tytuł hrabiny niż starej panny. No i odkrywamy nowe cechy bezdusznych, którzy okazują się być jeszcze ciekawszym gatunkiem, niż przypuszczano.

Muszę też koniecznie powiedzieć to: zakończenie zupełnie mnie ścięło z nóg, chyba nikt by takiego czegoś nie przypuszczał i z całą pewnością zmusza nas ono do przeczytania kolejnej części, niestety jeszcze nie wydanej, ale sądząc po ostatnich wydarzeniach mogę ją już z góry polecić. Także z wyprzedzeniem zapraszam na „Bezgrzeszną”, oczywiście po uprzednim przeczytaniu „Bezdusznej” i „Bezzmiennej”. Myślę, że wielbiciele paranormalnych powieści się nie zwiodą, ponieważ Gail Carriger pokazuje nam, że jeszcze można być oryginalnym, a ci, którzy za tym gatunkiem nie przepadają, być może zmienią zdanie. Polecam.

Książka od Prószyński i S-ka, dziękuję :).

"Bezzmienna" Gail Carriger, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, str. 318

13 komentarzy:

  1. Mnie to zakończenie też zmiotło! Czytałam u Zuzy, doszłam do końca i popatrzyłam z takim zdumieniem, przeczytałam jeszcze raz, ale treść ta sama! I ciężko mi się po tym otrząsnąć. A zauważyłaś, że tytuł trzeciego tomu wiąże się z zakończeniem drugiego? Mi dopiero teraz przyszło to do głowy. Seria jest naprawdę świetna. Zauważyłaś, że jest nawet trochę inaczej skonstruowana niż pierwsza? Mam wrażenie, że piszę trochę bez ładu i składu, ale wierzę, że zrozumiałaś, o co mi chodzi xD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam, muszę się tylko najpierw dorwać do "Bezdusznej" ;) Swoją drogą, jestem ciekawa, jak zostaną przetłumaczone kolejne tytuły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja miałam taką chęć na lekturę "Bezdusznej" i w końcu tyle się wyczekałam na własny egzemplarz, że jak dotarł, to zginął gdzieś w kolejce egzemplarzy recenzenckich... Muszę się czym prędzej zabrać za "Bezduszną", bo już "Bezzmienna" czeka 8)

    OdpowiedzUsuń
  4. Alina: Zauważyłam, kiedy pisałam recenzję :). Dlatego już chcę ciąg dalszy! Owszem, jest inna i dlatego lepsza. Pierwsza mnie tak nie śmieszyła (dlatego troszkę nie rozumiem Twojego stwierdzenia, że ta jest poważniejsza). W Bezzmiennej chichotałam nad prawie każdym zdaniem, a już nad każdą stroną na pewno. Ta część została fantastycznie napisana. Bezduszna jest spokojniejsza i wstyd się przyznać, ale były momenty kiedy mój entuzjazm mocno opadał, tutaj - nigdy.

    Verity: Tak, mnie ciekawi jak przetłumaczą "Timeless" bo "Bezczasowa" brzmi jakoś tak nieładnie ;).

    Bellatriks: ! To w takim razie marsz czytać! :D Zobaczysz, czas Ci minie błyskawicznie i skończysz, zanim się obejrzysz :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie ta seria, tym bardziej, że zbiera same pozytywne recenzje :)
    Muszę więc zacząć od "Bezdusznej".
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba muszę przeczytać "Bezduszną" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie mniej śmieszyła. Ale byłoby nudno, gdybyśmy miały całkiem takie samo zdanie ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja nie znam! Ale wkrótce zaczynam wakacje, to może poznam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, ja właśnie czytam... Teraz nie zasnę, tylko będę się zastanawiać, jak się skończyło, bo sama mam jeszcze trochę do końca książki...

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba jednak się skuszę na "Bezduszną"... Bardzo zachęcająca recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na swój egzemplarz do recenzji i już naprawdę nie mogę się doczekać. Pierwszy tom był genialny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przede mną obie części tej serii i myślę, że również się nie zawiodę. Sądząc po recenzjach - Alexia naprawdę potrafi zjednać sobie sympatię czytelników. :) I zgadzam się z Tobą, że okładki są naprawdę fantastyczne. Przemyślane i intrygujące. Takie lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Skończyłam dziś czytać, napisałam recenzję i w końcu odważyłam się zajrzeć do Twojej :)
    Zgadzam się w 200 % Bezzmienna jest niebo lepsza, a zakończenie mnie tak zszokowało, że dłuższą chwilę nie mogłam się pozbierać. Cudo :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...