poniedziałek, 18 lipca 2011
Moje życie w Nowym Orleanie. Louis Armstrong
Ponieważ ostatnio napadła mnie miłość do Nowego Orleanu, a na razie nie może być zrealizowana wyjazdem i osobistym podziwianiem tego miasta, moja uwaga skoncentrowała się na poszukiwaniu wrażeń książkowych. Niestety ciężko o nie, nawet w formie przewodnika turystycznego. W swoich poszukiwaniach natrafiłam jednak na tę oto książkę i pełna nadziei zabrałam się za jej czytanie.
Jest to autobiografia Louisa Armstronga. Mając już pięćdziesiąt lat opisuje swoje życie, kiedy był dzieckiem i nastolatkiem w Nowym Orleanie, jak sobie radził, starając się zarobić na jedzenie (pochodził z bardzo biednej rodziny), jak wyglądało przeżycie w najbiedniejszej i najniebezpieczniejszej dzielnicy miasta „Back o’Town” oraz w jaki to sposób narodziła się miłość do muzyki i podążania jej ścieżką.
Książka jest napisana niezwykle prostym językiem, zupełnie jakby Louis nie był dorosłym mężczyzną, a wciąż pozostawał młodym chłopcem. Niemniej jednak, dzięki temu czyta się przyjemnie i z łatwością śledzimy wydarzenia z jego młodości. A jest co śledzić. Autobiografia zawiera niezliczone opisy krewkich charakterów, bójek, tak zwanych „typów z pod ciemnej gwiazdy”, prac jakich podejmował się nastoletni Louis, zabawnych sytuacji jakie spotykały jego kolegów, ludzi, którzy wywarli na niego pozytywny wpływ i samej muzyki, która była nieodłącznym elementem jego życia.
Jeśli ktoś jest zainteresowany samym muzykiem, jego osobą i chce poznać jego życie, oraz odkryć co, skąd i dlaczego, to jest to bardzo dobra książka – i być może najlepsza, bo przecież napisana przez samego Armstronga. Ja jednakże po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zaczęłam się nią męczyć. Jak na mój gust za bardzo się rozpisywał nad każdą napotkaną na ulicy osobą (takie można odnieść wrażenie), za dużo powtarzało się opisów awantur i bójek. Należy jednak pamiętać, że czytałam tę książkę pod kątem dowiedzenia się czegoś o samym mieście, pragnęłam odczuć jego charakter, atmosferę, historię. No i dowiedziałam się – dzięki Louisowi znalazłam się w jednej z dzielnic i mogłam doświadczyć życia biednego czarnego człowieka na początku XX wieku (chociaż zniesiono niewolnictwo, w społeczeństwie nadal panował podział na lepszych i gorszych, czyli białych i czarnych – np. w tramwajach były wydzielone miejsca dla białych i zaledwie kilka na końcu tramwaju dla czarnych, a praktycznie wszyscy czarnoskórzy prowadzili życia służących i tanich robotników). Mimo to książka nie spełniła moich oczekiwań, ale po prostu spodziewałam się za dużo i trochę czegoś innego.
Polecam ją jednak fanom tego wielkiego muzyka, bo gdybym ja do nich należała, to na pewno byłabym książką usatysfakcjonowana.
„Moje życie w Nowym Orleanie” Louis Armstrong, Polskie Wydawnictwo Muzyczne 1988, str. 189
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Raczej nie odnajduje się w takich klimatach, ale może spróbuje z ciekawości po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuń