środa, 5 stycznia 2011

Ugrofińska wampirzyca. Noemi Szeesi


Jerne Volta-Ampere jest wampirzycą. Może nie do końca, może nie taką, jaką by babcia chciała widzieć, ale jest. Za to jej babcia, ho ho. Znacie Elżbietę Batory? A Lamię? A Lilith? A… cokolwiek wymienicie, to babcia właśnie tak się kiedyś nazywała. Teraz nie wiemy jak się nazywa, ale to nieważne. Jest babcią, wychowuje Jerne od maleńkości i uczy jak przeżyć w świecie będąc wampirem. Główna zasada to mieć zawód, ale jakiś mało wychylający się, żeby nie przyciągać uwagi. Jerne, na ten przykład, pisze bajki dla dzieci i pracuje za najniższą stawkę w wydawnictwie, w między czasie słuchając wykładów babci dotyczących wampiryzmu, wspierając ją w chwilach, kiedy wypowiedzenie słowa „moralny” wywołuje zimno, a mały palec od ręki odpada, bo babcia za długo zatrzymała się na kanale transmitującym mszę w telewizji.

Wbrew pozorom „Ugrofińska wampirzyca” nie jest ani o wampirach, ani nie ma z wampirami nic wspólnego – tak, pokuszę się o takie stwierdzenie mimo wszystkich znaków przeczących. Jest to niezwykle inteligentna, lekko cyniczna, napisana z poczuciem humoru satyra naszych czasów.

Główna bohaterka bywa zbyt apatyczna, zbyt pragnąca pozostać na skraju świata, z drugiej strony jej inteligencja i przewrotne poczucie humoru zjednują sobie sympatię czytelnika. W pierwszej połowie książki jest może zbyt spokojnie, natomiast w drugiej atmosfera znacznie się ożywia.

Momentami gubiłam się w treści. Jest pewien wątek, którego nadal za bardzo nie rozumiem, ale nie przeszkadza mi on w cieszeniu się całą resztą. Najlepsze są dialogi babci z Jerne i uważam, że gdyby nie babcia, to niemalże nie byłoby o czym pisać. Koniec bardzo zaskakujący, dla mnie zabawny i doskonały.

Polecam książkę. Jest naprawdę ciekawym spojrzeniem na rzeczywistość, na współczesną kulturę i jej twory, zarówno te wampirze jak i ludzkie. Nie za gruba, w sam raz do torebki :).

3 komentarze:

  1. Dobra recenzja *mruczy pod nosem*, czemu ja takiej nie napisałam? I nie zmieniaj jej. Chyba że bardzo chcesz. Zgadzam się z nią w pełni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc "po okładce" jak to czasami mam w zwyczaju i na tytuł - mogłabym pomyśleć, że to kolejna nudna wampirza historia, a tu widzę jakaś mała perełka się wyłania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem :). To jest naprawdę oryginalna i ciekawa książka, warto przeczytać i nie zrażać się wampirami. Nie mają nic wspólnego z taką Meyer czy nawet Rice. Są swoje własne, indywidualne i służą pewnemu celowi (nie w treści bynajmniej, autorka posługuje się nimi, by nam coś przekazać :)).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...