niedziela, 27 marca 2011
Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny. Anna Brzezińska
„Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny” to zbiór opowiadań o Babuni Jagódce, wioskowej wiedźmie i całej wsi, w której Babunia niejednokrotnie namieszała, ale też i pomogła. Opowiadania płynnie się łączą, tworząc ciągłą opowieść, co pomagało mi przetrwać gatunek, którego nie lubię, czyli właśnie opowiadania. Całość dzieje się w fikcyjnym świecie, ewidentnie opartym na naszym gdzieś w okolicach Średniowiecza, jak i na wnikliwej analizie wiejskiej mentalności. Anna Brzezińska stworzyła lekko ironiczny i komediowy obraz mieszkańców wsi jak i warstwy rządzącej, czyli wszelkich panów i książąt.
Sama Babunia, główna bohaterka opowiadań, trzyma się na uboczu w swojej chatce, nie lubi być mieszana do życia sąsiadów, a każdy przyjezdny bierze ją za żebraczkę. Należny sobie szacunek otrzymuje od mieszkańców Wilżyńskiej Doliny, którzy szukają jej pomocy, kiedy mają problemy, na co dzień obchodząc się niczym z śmierdzącym jajkiem ze strachu, żeby nie zamieniła np. w świnię… Babunia często używa magii, ale częściej zwykłego sprytu, dzięki czemu sprawia wrażenie jedynej inteligentnej tam osoby. I bynajmniej nie należy dać się zwieść słodkiemu brzmieniu określenia „Babunia”. To złośliwa starucha, która nigdy nie przepuści okazji, by coś dla siebie uzyskać, chociaż ostatecznie ma dobre serce.
Autorka pisze dobrze, bardzo się starała – wszystko jest napisane i mówione językiem staropolskim i gwarą, dzięki czemu od razu zostajemy przeniesieni do tamtego świata. I niby nie mam się do czego przyczepić, ale jakoś zbiór tych opowiadań mnie nie porwał, choć kilka pierwszych historii mi się podobało. Jednak im dalej, tym coraz trudniej przyswajałam sobie treść i dawało o sobie znać znużenie. Mam kilku takich polskich autorów, którzy choć piszą w porządku i nawet mi się podoba, to prędzej czy później znudzę się i nie potrafię wytrwać do końca. Tutaj wytrwałam – trzy ostatnie opowiadania przerzucając co kilka stron.
Dlatego trudno mi stwierdzić, czy polecam. Nigdy się nie zachwycałam powieściami Anny Brzezińskiej, chociaż swoich fanów na pewno ma. Ocena taka mieszana.
----
Czy ktoś jeszcze nie lubi zmiany czasu? Wiem, że za parę dni się przyzwyczaję, ale nienawidzę takiego mieszania moim trybem życia. Cały dzień się dzisiaj wszystkich pytam, która godzina, bo nie wiem, czy mam zmienioną, czy nie, nie potrafię pojąć co kiedy następuje, wyjaśnienia o cofaniu wskazówek i większej/mniejszej ilości dnia do mnie nie trafiają i tylko chodzę zła, że się nie wyspałam ;p. I wciąż jest jasno! Ja jestem przyzwyczajona do czasu zimowego, a nie takiego walenia słońcem po oczach i ekranie laptopa. Bo ja lubię jak jest ciemno... :].
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O autorce usłyszałam niedawno w TV, zaciekawiona udałam się do nakanapie.pl i widzę, że jej książką jest w patronatach. Z opisu wydaje się być interesująca, ale nie wiem czy po nią sięgnę. Z jednej strony słyszałam, że nie brak w tej książce dobrego humoru, z drugiej zaś, babcia w roli głównej i to wszechmocna... Nie wiem czy to dla mnie.
OdpowiedzUsuń----->
Przez to, że jest tak długo widno to zatracam poczucie czasu, patrzę na zegarek a tu już 19.00, a ja np. jeszcze kolacji nie jadłam ;)
Mam książkę w planach na ten rok, więc się przekonam, jak to jest z tą Babunią:)
OdpowiedzUsuńA co do zmiany czasu, to w morzu minusów ja znajduję pewne plusy: dzieci zamiast przed 6 będą się budzić przed 7. Mała rzecz, a cieszy:)
Bellatriks: Bo ta książka jest zabawna, tyle że... Nie wiem jak to nazwać. Może mentalność Wilżyńskiej Doliny i okolic sprawiła, że każde opowiadanie było do siebie nazbyt podobne i dlatego mnie znużyło? Nie wiem. Ale najlepiej zawsze samemu sprawdzić, bo może Tobie akurat się spodoba :).
OdpowiedzUsuńViv: Usiłowałam zagłębić się w kwestię wstawania godzinę później i głowa mnie rozbolała :D. To naprawdę nie dla mnie. Mam całkowicie antymatematyczny umysł, a kwestie zmian czasu są koszmarnie abstrakcyjne :D.