czwartek, 7 lipca 2011

Czyste szaleństwo. Charlaine Harris


Tym, którzy czytali „Czysta jak łza” nie muszę przedstawiać Lily Bard, jednakże dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji jej poznać powiem o niej parę słów. Lily jest dwudziestokilkuletnią mieszkanką Shakespeare. Na życie zarabia sprzątaniem, w czasie wolnym czyta, ogląda filmy, ale przede wszystkim ćwiczy na siłowni i trenuje karate. Od czasu do czasu z kimś się spotyka, a trzeba powiedzieć, że chętnych kandydatów nie brakuje. Ma bolesną przeszłość, o której woli nie wspominać, a także dużo wie o swoich pracodawcach – cóż, porządkuje ich domy, a te jak wiadomo są obrazem swoich właścicieli.

W „Czystym szaleństwie” wszystko wydaje się być czystym przypadkiem, między innymi wszechobecna Lily, zawsze na posterunku by zaskoczyć niczego nie spodziewających się ludzi. Tak myślą oni, bo nasza bohaterka naprawdę znajduje się wszędzie przez przypadek, po prostu żyjąc. Czy jednak Del Packard rzeczywiście przez przypadek upuścił sobie sztangę na szyję, tym samym miażdżąc sobie gardło? W dodatku jest to już trzecie zabójstwo w niezbyt od siebie odległym czasie. Żadna ze spraw niby się ze sobą nie wiąże, ale… Lily, chcąc nie chcąc, główkuje nad rozwiązaniem, a w między czasie próbuje rozwiązać problem zbyt wielu mężczyzn w swoim życiu.

Gdzieś, w jakiejś innej recenzji, przeczytałam, że „Czyste szaleństwo” jest mocno spokojniejsze od pierwszej części, żeby nie powiedzieć nudne. Ja niczego takiego nie dostrzegłam. Owszem, różni się od „Czystej jak łza”, ale ani negatywnie, ani pozytywnie. Tym razem autorka postawiła na mroczniejsze klimaty, bardziej nowoczesne, a mniej w stylu kryminałów Agathy Christie. Tym razem mamy mnóstwo broni palnej, wielkich osiłków, ran ciętych, kłutych, postrzałowych… Dzieje się naprawdę dużo, szczególnie od środka do końca powieści. W pierwszej części bardziej koncentrujemy się na życiu uczuciowym Lily, co nie jest złe, bo niejako mi ulżyło, że już nie jest z X, nad Y się zastanawia, a w między czasie podrywa ją Z, z wzajemnością. Pan Z najbardziej mi do Lily pasuje i mam nadzieję, że wytrwa trochę dłużej niż jedną książkę. Ciekawą rólkę dostał tu też Bobo, syn państwa Winthropów, u których Lily pracuje. Lubię chłopaka. Co jeszcze z nowości? Dużo się dzieje u mieszkańców „Apartamentów Ogrodowych”, ale tego już sami musicie się dowiedzieć.

Charlaine Harris może nie pisze genialnie, może nawet nie porywa, ale ma taki specyficzny styl, który pomimo prostoty i niewyszukanych pomysłów i tak się podoba i chce się sięgać po jej kolejne książki, ot tak, dla przyjemności. Co też niniejszym uczyniłam :).

Książkę otrzymałam od Znak Litera Nova.

„Czyste szaleństwo” Charlaine Harris, wyd. Znak Litera Nova, Kraków 2011, str. 274

11 komentarzy:

  1. Ja dopiero poznaję Lily Bard, właśnie zaczęłam czytać "Czystą jak łza", i muszę przyznać, że to kobieta "z jajami" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A owszem :). A przyłożyć niejednemu potrafi lepiej od faceta :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, chciałabym przeczytać, ale pewnie póki co, skończy się na chceniu bo i czasu nie ma, i pieniędzy trochę szkoda - poczekam, aż ceny spadną :)
    A co do stylu autorki, to się zgadzam - ależ my ostatnio zgodne jesteśmy :) - niby pisze prosto, niby pomysły w sumie nieoryginalne, ale czyta się ją naprawdę przyjemnie i po skończeniu jednej książki, ma się ochotę na następną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I dla przyjemności właśnie się czyta, moim zdaniem :) Dlatego chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Viv: No niestety, pod względem finansowym to trochę szkoda. W obecnych warunkach rynkowych taką sumę warto wydać na jednak głębsze książki. Fajnie, że tak się zgadzamy :)).

    Niedopisanie: Czasami mam wrażenie, że czytam za dużo takich dla przyjemności, ale co począć jak lekko wchodzą ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jeszcze nie miałam przyjemności poznać tej serii, lecz wszystko przede mną i nie mogę się już doczekać kiedy dorwę te książki w swoje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka zapowiada się bardzo przyjemnie, ale szczerze mówiąc... czasem po prostu szkoda mi czasu na takie lekkie, miłe, nic nie wnoszące książki. Tyle jest wspaniałych lektur, takich, o których przeczytaniu marzę, które zapadają w pamięci i pozostają w sercu, że czasem nachodzi mnie myśl, że szkoda poświęconego im czasu ;)
    Pozdrawiam ciepło,
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka zapowiada się niezwykle przyjemnie, jednak w obliczu książek, takich, o których przeczytaniu marzę od dawna, takich, które zapadają w pamięci i pozostają w sercu, które wnoszą coś do naszego małego świata, czasami nachodzą mnie myśli, że po protu szkoda czasu na taką, jedynie, miłą, lekką, przyjemną literaturę...
    Choć nie ukrywam, że czasami taka lekka książka okazuje się wybawieniem! ;)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy tom już zamówiłam, mam nadzieję, że też dostarczy mi przyjemności podczas czytania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cyrysia: Życzę jak najszybszego dorwania :)).

    Ala: Każdy ma inne gusta i priorytety :). Ja lubię książki, przy których na kilka godzin zapominam o swojej codzienności i nie muszą być jakieś wybitne. Mój umysł dość się już siłuje w rzeczywistości. Choć nie przeczę, gimnastyka też jest potrzebna, ale na książki, które trafiają do serca zawsze znajdzie się czas :).

    Dosiak: Też mam taką nadzieję, wzajemnie :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam, ale mam zamiar ^^ Strasznie ciekawi mnie, a Twoja recenzja jeszcze umocniła moją ciekawość :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...