środa, 30 marca 2011

Rudowłosa. Jaye Wells


Nawet nie wiecie, z jak wielką ulgą przyjęłam to, że ta książka jest dobra. Może nie doskonała, nie najlepsza, ale dobra. Ostatnio niemalże nie mam co czytać z mojego ulubionego gatunku, ponieważ wszystko jest infantylne, sweet, zbyt zdziera pomysły z innych i przez to jest nudne. Nie wspominając o czasem kiepskim stylu autorki. A tu niespodzianka, której nawet nie oczekiwałam. „Rudowłosa” zawsze przyciągała mój wzrok na księgarnianych półkach, ale nigdy nawet nie przeczytałam do końca jej opisu na tylnej okładce. Według mnie była to kolejna książka niczym nie różniąca się od innych. I poniekąd tak jest, ale sposób jej napisania, ciekawa fabuła i tylko drobny wątek romantyczny dla podsycenia atmosfery sprawiają, że dla mnie wzniosła się ponad innymi, nawet nad takim „Wschodzącym Księżycem”, który też ma te zalety, że jest nieco inny. Ale „Rudowłosa” po prostu bardziej mi się spodobała.

Uważam, że jest świetnie nakreślony wątek wewnętrznej walki Sabiny, do której powoli z trudem dociera, że nie ma komu ufać. Że najbliższa rodzina wcale nią nie jest. Że przeszła pranie mózgu i została wykorzystana jako maszynka do wypełniania rozkazów swojej babci, Domini. Jest to bardzo dobrze opisane, niezwykle naturalnie, ale bez dłuższych wywodów, które mogłyby nas znużyć. Podobało mi się też, że razem z Sabiną nie wiedzieliśmy komu ufać. Czy Clovisowi – pół demonowi, pół wampirowi, który chciał usunąć Dominie z ich stanowiska? Czy może jednak jej babce? Może to wcale nieprawda, nie jest taka zła? A może magowi, który rozpoczął znajomość z Sabiną od jej śledzenia? A czy jej współlokatorka wróżka naprawdę jest taką trzpiotowatą przyjaciółką, za jaką chce uchodzić? Z grubsza oczywiście wiedziałam kto jest zły, a kto dobry, ale nie było do końca tak jasno wytłumaczone. No i pomyliłam się co do jednej postaci i powiem szczerze, że jestem zdumiona, bo spodziewałam się czegoś przeciwnego.

Jestem przeszczęśliwa, że to dopiero pierwszy tom, że poznam dalszy ciąg życia Sabiny, bo jest co śledzić. Muszę też wspomnieć o świetnym poczuciu humoru tej powieści, o moim ulubionym bohaterze demonie Giguhlu, bez którego ta książka chyba nie byłaby taka sama. Oraz – panie i panowie – nareszcie zostałam oświecona dlaczego wampiry spalają się na popiół, kiedy się je zabije. Od dłuższego czasu rozważałam tą kwestię, bo nie ma nic logicznego w tym, że ciało nagle staje w płomieniach. Otóż, autorka wyjaśniła to tak: „Ciało (…) buchnęło płomieniami wywołanymi przez metafizyczne tarcie towarzyszące opuszczaniu go przez duszę”. Nie wiem, czy to wyjaśnienie kogoś zadowoli, ale mi się podoba. To pierwsze w miarę rozsądne objaśnienie, jakie spotkałam. Pomińmy już dalszą kwestię, dlaczego dusza opuszcza ciało po spotkaniu akurat z drewnem jabłoni….

Książkę gorąco polecam. Jest pyszna, smakowita i wciąga. Chyba nawet ją sobie kupię. A, na końcu znajduje się krótki wywiad z autorką. Taka ciekawostka.

„Rudowłosa” Jaye Wells. Rebis, 2010.

---
Jutro zapraszam na nowy konkurs :).

11 komentarzy:

  1. A mnie okładka zniechęcała do sięgnięcia po książkę. Ale po Twojej recenzji machnę ręką na okładkę i poszukam książki, bo bardzo jestem jej ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładniej rzecz biorąc, mnie przyciągał tytuł. Okładka rzeczywiście nie jest jakaś powalająca i może dlatego nigdy nie chciało mi się czytać opisu książki :D. Ale polecam :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój wzrok też przyciągała z księgarnianych półek ;) Jednak szkoda pieniędzy na taką literaturę, o której wiem, że przeczytam tylko raz i nie będę do niej wracać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też wyznaję taką zasadę, ale są książki, które lubię mieć tylko aby je mieć :D. A później patrzę na półkę i zachwycam się, jakie światy i opowieści mam u siebie :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio coś u mnie na bakier z wampirycznymi książkami... Chyba od tej istnej powodzi lektur z wampirami. Ale nie skreślam ich wszystkich, bo zdarzyło mi się przeczytać kilka naprawdę ciekawych. Jak będzie z "Rudowłosą", trudno powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś. Całkiem możliwe, że sięgnę i po tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bellatriks: Och, nie dziwię Ci się. Ale jak dla mnie, to Rudowłosa zasługuje na wyróżnienie :).

    Sil: To się bardzo cieszę :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładkę ma naprawdę świetną, a mimo wszystko chętnie bym ją przeczytała... ale może nie teraz, chyba zbyt dużo wszędzie wokół książek na taki temat... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie trochę swego czasu ta książka prześladowała w księgarniach.;) Miło czyta, że nie jest to jedna, wielka i nudna sztampa i pewnie gdybym miała akurat fazę na romanse i wampiry (albo chociaż jedno z wymienionych) to bym w te pędy poleciała na poszukiwania. Ale że nie mam, to poczekam aż mi sama wpadnie w łapki w bibliotece.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nooo...i wreszcie wiadomo- to po prostu tarcie:) A ja zawsze myślałam, że one są takie delikatne, że słońce jest dla nich zbyt silne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pandorcia: Rozumiem :).

    Moreni: To jest właściwe podejście :D.

    Czarny(w)Pieprz: Delikatne wampiry :D. To chyba oksymoron :D. Słońce za silne, tylko że one jeszcze bardzo często stają w płomieniach, jak się je kołkiem przebije. Ale teraz już wszystko jasne ;).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...