sobota, 28 maja 2011
Imperium Wilków. Jean-Chrisophe Grange
Lubię tego autora. Ludzie zaczytują się Cobenem czy innym, a ja lubię sięgać po książki tego pisarza. Grange pisze dobrze, jego styl określiłabym mieszanką twardych konkretów i poetyckich akcentów, które są dodawane w niezwykle umiarkowany i trafny sposób. Jego thrillery oprócz oczywistej akcji mają również dobre zaplecze naukowe, historyczne oraz gdzieś zawsze zawarty jest wątek „nadnaturalny”, czy to chodzi o wiarę w starożytnych bogów czy w ludzi zmieniających się w zwierzęta. Lubię go za to połączenie nauki i magii, z naciskiem na naukę.
W „Imperium wilków” mamy Annę Heymes, kobietę, która nagle zaczyna mieć halucynacje i problemy z rozpoznawaniem twarzy. Zaprowadzona przez męża do lekarza czuje się zagrożona i sama znajduje sobie psychiatrę Mathilde Wilcrau. Czując jak coraz bardziej popada w szaleństwo, wpada na pomysł, że może jej mąż miał operację plastyczną i dlatego ma problemy z jego rozpoznawaniem. Po wizycie u chirurga plastycznego odkrywa, że to ona przeszła operację zmiany twarzy. Z pomocą Mathilde chce odkryć prawdę kim jest.
Mamy też młodego policjanta, Paula Nerteaux, który prowadzi śledztwo w sprawie trzech niezwykle brutalnych morderstw w dziesiątej dzielnicy, zwanej „Małą Turcją”. By rozwikłać zagadkę, zatrudnia byłego policjanta Jean-Louis Schiffera, który zna ją jak własną kieszeń. Dokąd zaprowadzi śledztwo? I co ono ma wspólnego z nieświadomą niczego Anną?
W książce mamy na przemian rozdziały o Annie i o policjantach. Od początku wolałam te o Annie. Tajemnica jej choroby, a następnie operacji plastycznej bardzo mnie wciągnęła. Później jednak to swoiste rozdwojenie na dwie opowieści zlało się w jedno, kiedy powoli zaczęliśmy odkrywać co, jak i dlaczego. Muszę powiedzieć, że im bliżej końca, tym coraz bardziej akcja siadała. Jest to ciekawe, bo zwykle bywa na odwrót. Tutaj jednak największą zaletą książki jest jej zagadka, ta pełna napięcia atmosfera, a kiedy wszystko zaczyna się rozjaśniać, siadają emocje i chociaż wciąż się dużo dzieje, to jakoś tak… Mniej pociągająco. Samo zakończenie jest niczym tort przekładany kremem. Oczywistość. Zaskoczenie. Oczywistość. Zaskoczenie. Ale ono mimo wszystko jest oczywistością. Takie dziwne. Nie mówię, że złe, ale mnie nie powaliło. Muszę pochwalić autora za zakończenie wszystkich wątków, bardzo rzetelnie tego dokonał; aż zauważyłam, choć zwykle nie zwracam na takie rzeczy uwagi (chyba, że negatywnie mnie uderzą).
Książkę oczywiście polecam, choć ostrzegam przed dużą ilością brutalnych obrazów (rozdziałów z policjantami starałam się nie czytać przed snem ;)). Znajdziemy w niej ciekawie przedstawione społeczeństwo tureckie we Francji, choć ciekawie nie znaczy dobrze. To smutny i ostry obraz. Do tego oczywiście dużo akcji, intrygująca tajemnica i szczypta polityki. Zapomniałam też dodać, że Grange mógłby pisać stuprocentowe medyczne thrillery. Wątki związane z nauką i medycyną wychodzą mu wprost bajecznie. W skrócie – powieść dla poszukiwaczy wrażeń.
"Imperium Wilków" Jean-Christophe Grange, wyd. Albatros, Warszawa 2005, str. 463
---
Gdzie ten dzień się podział? No gdzie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
naprawdę ciekawa recenzja. Choć to książka ''nie w moim stylu'' zaciekawiłaś mnie. Nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przyjemnie :D.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym tytule, ale swoja recenzją zainteresowałaś tę książką
OdpowiedzUsuńTo może rzeczywiście warto zapoznać się z tym pisarzem:)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz jej szukała w bibliotece, to w literaturze francuskiej :). Mam nadzieję, że też Ci się spodoba. A jeszcze bardziej polecam Kamienny krąg.
OdpowiedzUsuńSaara: Moja odpowiedź do Taki jest świat, jest również jak najbardziej aktualna jako odpowiedź do Ciebie ;).
OdpowiedzUsuńLubię Grange'a "Purpurowe rzeki", pamiętam, ze czytałam ją pierwszy raz z wypiekami na twarzy do późna w nocy (potem czytał\am ją jeszcze drugi raz, ale kiedy się wie, jak to się skończy, to już nie taka frajda). Mimo to jakoś nie mogę się przekonać do innych jego książek, a "Imperium wilków" kiedyś nawet zaczęłam, ale mnie nie wciągnęła - wydała mi się nieco przekombinowana = nieprawdopodobna.
OdpowiedzUsuń