czwartek, 23 czerwca 2011

Me voila - C.S. o sobie.

Zabawa w opowiadanie o sobie zatacza coraz szersze kręgi i tak, dzięki zaproszeniu Viv, dotarła do mnie.

Uważam, że tak naprawdę już dużo o mnie wiecie, wystarczy tylko uważnie wczytać się w recenzje, a wtedy można skompletować całkiem niezły portret. Ale żeby nie było…

Na wstępie powiem, że nie wiem, ile w życiu przeczytałam książek. Uwielbiam czytać od dzieciństwa, czyli od czwartego, piątego roku życia. Najpierw oczywiście były książki o kotkach, wiewiórkach i kaczkach, później bajki Charlesa Perrault, baśnie braci Grimm, baśnie Hansa Christiana Andersena, wszelkie zbiory o czarownicach, smokach itd. Wiadomo, że im byłam starsza, tym czytałam coraz doroślejsze książki. Do biblioteki dla dorosłych dostałam się w wieku lat 14, takim małym podstępem. Rodzice solennie obiecali pani bibliotekarce, że będę wypożyczać książki tylko o Starożytnym Egipcie. Wypożyczyłam trzy i poszłam hulać ;). Ale do czego zmierzam. Nie mam zielonego pojęcia ile do tej pory przeczytałam książek, ale jest ich naprawdę dużo. Kiedyś starałam się liczyć, jednak na nic się to zdało. W jednym roku wyszło mi kilkaset? Pytam się, bo sama nie mogę w to uwierzyć, ale czytałam wszędzie i przez cały czas. Dziennie po jednej książce. Dawne to czasy, bo teraz już tak nie potrafię.

Moją ogromną pasją jest muzyka. Jest to pasja chyba największa, bo najbardziej trafiająca do duszy i to bez żadnego wysiłku. 3 minuty i można znaleźć się w kompletnie innym świecie. W swoim życiu przeszłam już fascynacje rapem, hard rockiem, goth metalem, nu metalem itd. Na dzisiaj głównym kryterium słuchanej muzyki jest melodia, harmonia i to coś, co sprawi, że zechcę się przy danym utworze zatrzymać na dłużej, nawet jeśli z pozoru jest to idiotyczna piosenka z bitem, na który się będę krzywiła do końca życia, jak już przestanie mi się podobać. I tak po prawdzie, nie lubię szufladkować muzyki i mówić, że słucham popu, albo rocka. Uwielbiam kiedy gatunki się przenikają tworząc po prostu świetną muzykę.

Mam dwa koty i jestem na ich punkcie totalnie sfiksowana. To moje bobo, dzidzie, kochanie i najśliczniejsze cudeńka na świecie :D. Są jedynymi istotami, do których tak się odzywam, więc spokojnie ;). Generalnie ubóstwiam wszelkie koty i nawet jak widzę jakiegoś pod płotem zza szyby autobusu rozanielam się jak wariatka i okręcam się do tyłu, dopóki nie zniknie mi z oczu. No taka schiza. Oprócz kotów, kocham konie. Moim marzeniem jest mieć kiedyś dom z możliwością trzymania tam chociaż jednego konia (w stajni, koło domu ;)). I jak jesteśmy przy domu, to chciałabym go mieć gdzieś w górach. Czy bym tam mieszkała na stałe, czy tylko w czasie wolnym. W górach zawsze czuję się innym, wolnym człowiekiem. Ich piękno, majestat i surowość zawsze mnie zachwycają.

Nie wyznaję żadnej religii. Mój system wierzeń jest zlepkiem tego, co mi samej pasuje. A jak jest naprawdę, okaże się po śmierci. Daleko mi do uznania katolickiej wersji nieba. Bardziej jestem za tym, że każdy z nas żył i będzie żył wielokrotnie, po śmierci przyjmując nowe wcielenie, starając się naprawić dawne błędy i być coraz lepszą istotą.

Nie oglądam wiadomości. Gdybym oglądała, nie byłoby dnia, żebym się nie popłakała. Nie mogę patrzeć na cierpienie innych ludzi, zwierząt i Ziemi. Czasami wolę żyć bez świadomości ile zła, okrucieństwa i bezmyślności jest na świecie.

O, to chyba jest ciekawostką – w swoim życiu chodziłam do trzynastu szkół i mieszkałam w ponad dwudziestu różnych miejscach. Nie pytajcie dlaczego. Rodziców rzucało ;). Ale dzięki temu miałam okazję mieszkać w Irlandii przez półtora roku, co sprawiło, że całkiem nieźle znam j. angielski i za to jestem bardzo wdzięczna, nawet jeśli wtedy nie potrafiłam docenić tej szansy od losu. Planuję kiedyś do Irlandii wrócić, tym razem jako turystka.

Jestem wielbicielką kawy, od której zawsze zaczynam dzień. Mogłabym pić tylko ją, gdyby nie jej szkodliwość, kiedy się ją spożywa w za dużych ilościach.

Kocham piec. Jak już będę miała ten wymarzony dom, to w nim będzie wymarzona kuchnia, w której będzie każdy wymarzony sprzęt i składnik do robienia ciast, tortów, ciasteczek, deserów… Lubię też gotować, ale to z pieczenia czerpię największa przyjemność. Kiedy coś upiekę i to coś mi się spodoba, to mogłabym to podziwiać i zachwycać się w nieskończoność i nigdy tego nie jeść. To okropne, że te wszystkie piękne ciasta są do jedzenia ;p. Zawsze krzyczę na rodzinę, że nie wolno jeść, ale i tak zjadają zanim zdąży wystygnąć…

Od sześciu lat piszę różne opowiadania, czasami zwykłe, czasami fan fiction. Chwilowo czuję już przesyt (pisanie non stop może wykończyć), ale nie porzucam tego na zawsze. Czasem myślę, że jak już trochę przeżyję to napiszę książkę, może niejedną. Ale zobaczymy dokąd życie zaprowadzi.

Uwielbiam oglądać przeróżne seriale, jestem od nich uzależniona, na czym cierpią książki. Kiedy kończy się sezon, na gwałtu rety poszukuję czegoś, czego jeszcze nie oglądałam, a co może mi się spodobać i zaczynam maraton od początku. Moimi ulubionymi są: The Vampire Diaries, White Collar, How I Met Your Mother, Being Human wersja US, Hellcats, Scrubs, The Middle, Love Bites, Gossip Girl, ale to oglądam już tylko z przyzwyczajenia, zeszło na psy. Niestety z wymienionych seriali po pierwszym sezonie zamknięto Hellcats, czego nie mogę zrozumieć, Scrubs też już całe obejrzane (9 sezonów, ha)… Aktualnie totalnie wsiąkłam w Brothers and Sisters, które jak się dowiedziałam zostało zamknięte po 5 sezonach i to bez kompletnego zakończenia historii… Nie mam szczęścia. Nie mogę też się doczekać września i nowych seriali CW „Hart of Dixie” i „The Secret Circle” o czarownicach. Mniam. O polskich serialach się nie wypowiadam, bo są denne pod każdym względem i nie da się ich oglądać. Poza tym, pod niektórymi względami chyba bardziej jestem Amerykanką, jeśli tak to można nazwać. To amerykańskiej muzyki słucham, to ich filmy i seriale oglądam. Nie tylko (na drugim miejscu jest Wielka Brytania), ale ten kraj przeważa.

Przypomniało mi się też, że kiedyś jak byłam mała i przeczytałam Władcę Pierścieni, to tak zafascynowały mnie elfy, że usiłowałam naśladować Legolasa i spać z otwartymi oczami xD. Ponadto obiecałam sobie, że jak skończę osiemnaście lat zrobię sobie operację plastyczną i będę miała spiczaste uszy. Wymyśliłam też swój własny elfi alfabet i przez jakiś czas usiłowałam w nim pisać, ale sama musiałam sprawdzać każdą literkę i wkrótce mi się znudziło. Do tego do szkoły czesałam się jak on, w jakiś dziwny wiązany w kilku miejscach kucyk :D. Osiemnastka minęła i tak samo elfia mania…

Jedną z moich największych wad, a może i największą, bo najbardziej wkurzającą mnie samą jest narzekanie. Nie potrafię się powstrzymać i narzekam na wszystko, począwszy od tego, że słońce za jasno świeci przez wysokie ceny owoców po idiotów budowniczych, którzy zabudowali rury w łazience i trzeba było rozwalać ścianę, żeby się dostać do pękniętej uszczelki i uratować podłogę przed notorycznym zalewaniem…

Prowadzę tego bloga od ponad roku i o rocznicy skapnęłam się, jak już minęła ;p. Postaram się pamiętać o następnej.

I to tyle, moi drodzy. Do zabawy zapraszam Alinę, bo jakoś nie jestem sobie w stanie przypomnieć jej „zeznań” oraz Miss Jacobs, jestem strasznie ciekawa :).

7 komentarzy:

  1. To jest świetne, naprawdę, mogłabym się spóźnić na autobus, a i tak bym czytała, bo bym zapomniała sprawdzać godzinę :D. Co prawda dowiedziałam się zaledwie paru nowych drobnostek, ale było mi bardzo cudownie to czytać ^^.Dziękuję za zaproszenie.
    A wiesz, że będę miała kotka? ^^. I nazwę go Angie. I czuję się w stanie obsesyjnym ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hellcats zamknięto po pierwszym sezonie?! Jak to? Kurcze, dopiero zaczęłam oglądać ten serial, jestem w 7 odcinku, i naprawdę mi się spodobał, a teraz dowiaduję się, że nie będę mogła liczyć na kolejny sezon :c
    Racja, GG się strasznie zepsuło, ostatni sezon nie umywa się do pierwszych dwóch/trzech.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alina: Tak uważasz? To świetnie, bo bałam się, że mogłam zanudzić :). O, cudownie :)). Czyli to będzie kotka? A czy jak urodzi kocięta, to nazwiesz je Maddox, Shiloh itd.? xDD A wiesz, że Luna nie żyje? :( Samochód ją potrącił dwa tygodnie po naszej przeprowadzce tutaj...

    Natalia: No dokładnie. Poza tym w siódmym odcinku to nic, poczekaj aż zacznie się zbliżać do końca. I w takim momencie uciąć! Nie mogę ugh. A wszystko dlatego, że serial oglądało tylko 2 miliony ludzi... Taka głupia Nikita, gdzie tylko strzelają i ganiają w każdym odcinku będzie dalej, a tu, kiedy dzieje się to i to i to (zobaczysz, ciekawe czy Ci się spodoba :)) ucinają. Oby te nowe były przynajmniej na tym samym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Domowy komputer siadł i dopiero w pracy mogłam poczytać o Twoich sekretach. A było o czym :)
    Ja na punkcie kotów nie wariuję, ale mieszkam z dwoma i moje przeświadczenie sprzed kilku lat o wyższości psów nad kotami bardzo osłabło. Są nawet dni, gdy to koty zwyciężają w tym rankingu ;)
    Z tą elfią manią to mnie rozbawiłaś :) Własny alfabet i wymyślna fryzura? To się nazywa kreatywność! :)
    A z tym podróżowaniem to zazdroszczę. Mnie zawsze nosiło, ale moi rodzice zdecydowanie cenią stabilizację, więc z mojego miasteczka na stałe wyrwałam się dopiero na studia :)
    Dziękuję za przyjęcie zaproszenia i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do tego fragmentu o przeprowadzkach to mnie się całe życie marzyło, że rodzice w końcu zmienią miejsce zamieszkania, a ja wraz z nimi i nic... Teraz to już będę szła na swoje, a marzenie niespełnione pozostanie :/ Ponoć zawsze tak jest, że człowiek tęskni do tego, czego nie ma :) Sympatyczne informacje nam zdradziłaś, chyba niedługo poznam sekrety wszystkich blogowiczów, których odwiedzam ;) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Luna :(. A jak to? Opowiesz mi, jak mieszkacie, żebym mogła to sobie wyobrazić? Przecież nie wypuszczacie kotów...
    A kociąt nie będzie miała. Zostanie poddana sterylizacji. Nie chcę przeżywać drugi raz tego, co z kociętami Kiciuśki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Viv: Wiesz, ja strasznie chciałam, żeby te elfy były prawdziwe... :D. Miałam wtedy trzynaście lat.. Już dawno tego nie wspominałam :D. Jedyne, co muszę przyznać psom jako "wyższość" nad kotami, to że można z nimi wyjść na spacer. Z kotem nie bardzo (ucieknie na czubek głowy, rwąc kurtkę, a potem zwieje i nie wyjdzie przez kilka godzin - chyba że się go z powrotem błyskiem zaniesie do domu ;p). A stabilizacja ma swoje zalety :).

    Bellatriks: Jak idziesz na swoje i chcesz się przeprowadzać, to proszę bardzo. Możesz mieć plan żeby co roku zmieniać miejsce zamieszkania ;p. Ale takie ciągłe przeprowadzanie się ma swoje dobre i złe strony. Dobre, że jestem w stanie spakować się w kilka kartonów i przenieść bez strachu w obce miejsce. Że poznaje się wielu różnych ludzi i można posmakować różnych miejsc. Ale minusem i to dużym jest właśnie brak takiego ugruntowania, tej stałości, "własnego podwórka". Jestem zewsząd i znikąd. Szczerze to już bym chciała gdzieś zapuścić korzenie ^^. Dlatego jest tak jak powiedziałaś - zawsze się chce to, czego się nie ma ;).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...