sobota, 11 czerwca 2011
Łowca autografów. Zadie Smith
„Łowca autografów” opowiada o łowcy autografów. Jestem ciekawa, kogo wy macie przed oczami, kiedy słyszycie ten tytuł. Ja, jeszcze dzięki tylnej okładce, widziałam zabawnego faceta w markowych ciuchach ganiającego od jednego czerwonego dywanu do drugiego i zdobywającego autografy gwiazd, a wszystko to w blasku fleszy. Tak, taką wizję miałam. Naprawdę powinnam nareszcie oduczyć się sugerowania czymkolwiek, co znajduje się na okładce i powstrzymać od wizjonerstwa dopóki rzeczywiście nie dowiem się, co jest w środku.
Osoba Alexa Li-Tandema zaprzecza wszystkiemu, co przedwcześnie sobie na jego temat wyobraziłam. Alex nie nosi eleganckich ubrań, raczej wkłada to, na co natknie się na podłodze w swoim mieszkaniu i co jeszcze jako tako pachnie. W żadnym wypadku nie ma nic wspólnego ze światem show biznesu. Autografy zdobywa kupując je na aukcjach, albo w czasie wymiany. Później nimi handluje. Według niektórych cały dzień się opier… i nic nie robi. W dodatku bardzo lubi odlecieć w inny świat i po takiej eskapadzie go poznajemy. Biedak nie pamięta zupełnie nic.
Zadie Smith na pewno nie stworzyła zwyczajnej książki. Trudno ją nawet nazwać powieścią. Raczej jest to genialny zapis codzienności, a takim Alexem mógłby być każdy. Ja raczej nazwałabym tę książkę zbiorem spostrzeżeń, przemyśleń, lekkiej filozofii i religii, a wszystko to oprawione w bardzo wysublimowane poczucie humoru zabarwione wszelkimi odcieniami ironii. Autorka musi mieć niesamowity zmysł obserwacji, by w tej opowieści o Aleksie Li-Tandemie zawrzeć całe spektrum nie tylko londyńskiego społeczeństwa, ale i naszej popkultury, która przeinacza odbiór rzeczywistości, powoduje wszelakie problemy i jest swoim własnym bohaterem. „Łowca autografów” to także świetny zapis ludzkich charakterów ze wszelkimi ludzkimi przypadłościami.
Nie wiem nawet co jeszcze o tej książce powiedzieć, ponieważ jest bardzo różnorodna i porusza tak wiele tematów, że trudno chwycić się jednego. Sami musicie sięgnąć po tę pozycję i posmakować poczucia humoru autorki, które przejawia się nawet w wielkości czcionki. Myślę, że podstawowym morałem jaki można wyciągnąć z lektury „Łowcy autografów” (jak ktoś morały lubi) jest to, że życie naprawdę jest zabawne, tylko trzeba umieć to dostrzec. Jak to ujrzymy, to dowiemy się, że każdy nasz krok, każda przeprowadzona rozmowa i każdy przejazd autobusem może być śmieszny. I nie w taki sposób, kiedy ktoś opowie nam najlepszy dowcip, jaki kiedykolwiek słyszeliśmy, ale w taki, że kiedy dostrzeżemy zabawną stronę sytuacji to sami do siebie się uśmiechniemy. I myślę, że tak należy patrzeć na rzeczywistość. Żeby nie było tak ponuro.
Na koniec jeszcze tylko szybciutko wspomnę o tym nowym wydaniu. Już nawet nie chodzi o świetną okładkę, przykuwającą wzrok i pasującą do lata, ale o „konsystencję” książki. Czułam się, jakbym trzymała w rękach swój własny brulion. Nie wiem, czy zabieg celowy, ale bardzo pasujący do treści książki.
Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu Znak.
„Łowca autografów” Zadie Smith, wyd. Znak, Kraków 2011, str. 394
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zgadzam się z tym, co napisałaś o zapisie codzienności - faktycznie, dokładnie tak to wygląda, dzień za dniem Alexa z najmniejszymi, niekoniecznie istotnymi szczególikami. I ta forma jest na pewno oryginalna i błyskotliwa, ale mnie to akurat trochę znużyło. Pożyczały ode mnie "Łowcę..." też siostra i koleżanka i ani jednej, ani drugiej nie udało się przez niego przebrnąć, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to książka "nie dla każdego". Za to przypadło mi do gustu bardziej klasyczne "O pięknie". Co kto lubi :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOwszem, jest nieco przyciężkawa, szczególnie na początku. Ale coś nie pozwalało mi jej odłożyć. Mimo to uważam Zadie Smith za autorkę dla ambitnych.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na tę książkę, w ogóle na twórczość Zadie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa półce czekają "Białe zęby" - jak w końcu przeczytam, będę wiedziała, czy rozglądać się za innymi tytułami tej autorki :)
OdpowiedzUsuńA na blogu znów zmiana! Podoba mi się ten motyw - zanim wybrałam te moje koła zastanawiałam się nad tymi zawijasami :)
Dosiak: Ale podobno chyba lepiej zacząć od innej książki. "Białe zęby" jest chyba najgłośniejszą, więc może od tej?
OdpowiedzUsuńViv: Tak zrób :). Ja, jak odpocznę od "Łowcy..." to też zwrócę się ku "Białym zębom" - Hm. jakoś dziwnie to zabrzmiało xD. A co do szablonu, to miałam ochotę na coś jasnego, kolorowego... Ten poprzedni wydał mi się już za ciemny. I nagle znalazłam ten w gotowcach. Pierwszy raz nic nie zmieniałam :).